paź 31 2005

kartofel


Komentarze: 5

Dosłownie i symbolicznie. Symboliczny kartofel to ja i mój żywot. Po raz kolejny okazało się, że idąc na TEN egzamin nie będąc jednocześnie obrytym na blachę aż do w zasadzie mechanicznej recytacji jest się kartoflem właśnie. Efektem tego piszący te słowa ziemniak oczekuje teraz w napięciu na mającą w najbliższym tygodniu zapaść decyzję o przedłużeniu (oby) sesji egzaminacyjnej. Jestem beznadziejny... Osobna kwestia to to czy rzeczywiście można coś robić bez przekonania, że to jest to co się robić chce i co daje Ci (lub w będzie w przyszłości dawać) satysfakcję i radość. To temat zdecydowanie nie na bloga, po prostu nie wiem co chcę robić w życiu. Tzn. robić tak na serio. Plus patrzę sobie na znajomych zmagających się z poszukiwaniem pracy (co mnie niedługo czeka, tzn. powinienem się tym zająć zupełnie na serio w ciągu najdalej miesiąca) i przygnębienie i pesymizm wzrasta.

Dosłownie to kartofla widziałem wczoraj w tramwaju (rzadki środek transportu dla mnie). Na środku wagonu, o 21.40 leżał kartofel. W polu widzenia żadnych babć z wielkimi, "uszatymi", kraciastymi torbami. Tylko ten kartofel. Zresztą jak motorniczy ostro ruszył to zaraz się sturlał na schodki. Co z nim było dalej? Niezbadane są wyroki ;-) Albo ktoś go uprzątnął albo stał się przyczyną wypadku (w koncu mógł się na nim ktoś wywalić). Bez sensu ten fragment o kartoflu, wiem. Ale miałem ochotę to opisać. I zamiast "bez sensu" wolę "surrealistyczne" :-)

A ponieważ jest w sprawach "zawodowych" tak jak opisałem w pierwszym akapicie. To nawet urodziny przeszły jakoś tak mało radośnie. Na podstawie moich obserwacji muszę stwierdzić, że niezależnie od wieku jeśli będę mieć dzieci będę im kupował tort ze świeczkami i będą dmuchać, myśleć życzenie i będziemy śpiewać "sto lat". Wtedy się człowiek jednak lepiej czuje. Dostałem kilka bardzo fajnych rzeczy, głównie książki. Przeczytałem już 6 tom "Harry'ego Pottera" po angielsku od Radka (a już wkrótce film :-D. Teraz czas na "Wyczesany słownik najmłodszej polszczyzny" w związku z czym być może już niedługo moje notki będą pełne słów takich jak:baledra, fleszi, edżi, mamut, poginać itd. W końcu trzeba być dżusi, nie? ;-)

chandler : :
chandler --> nermal
31 października 2005, 20:19
najfajniej ze sie na koszu widzielismy... az sie smialem w duchu, choc przykro mi troche bylo
31 października 2005, 17:18
normalnie w deche ta twoja notka, choc taki tekst to pewnie niedlugo sie znajdzie w slowniku starej polszczyzny. do nijakosci twoich urodzin przyczynilam sie w duzym stopniu wiem i jak co roku nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. pewnie Cie to nie pocieszy, ale i tak jestes jednym z niewielu ludzi ktorych date urzodzin znam. i wiesz jak JA sie fatalnie czuje co roku, jak ktos mi skladac zaczyna zyczenia, lub robi jakies mini-party niespodzianke i wtedy sobie uswiadamiam... o kurde skoro juz jest koniec miesiaca to znaczy, ze nie zlozylam Ci zyczen... znowu :(((
Dotyk_Anioła
31 października 2005, 17:04
A u nas ziemniak, kartofel to nazwyczajniej poznańska PYRA :)
pure_sincerity vel. ambi
31 października 2005, 14:17
hehe czy ja zawsze muszę mieć jakiś błąd.. ale ten był jak najabardziej nie zamierzony.. :) za szybko pisałam po prostu. chodzi mi oczywiście o \"pomarzyć\" a nie \"pomazyć\" :)
pure_sincerity vel. ambi
31 października 2005, 14:16
Po 1. do kartofla w znaczeniu dosłownym to ci jak najabardziej daleko.
Po 2. z pracą zawsze są kłopoty, tym bardziej w naszej \"cudownej\" Polsce, ja też szukam, ale jakoś tak nie za bardzo zaawansowanie :P
Po 3. To życie nam dyktuje kim będziemy w życiu.. sami możemy tylko sobie gdybać i pomazyć, a i tak wyjdzie inaczej jak byśmy chcieli.
Po 4. Jeśli masz zamiar pisać tak jak w ostatnich zdaniach to opisałeś, to ja poprosze jeden egzemplasz takiego słowanika prywatnie! Bo nie mam zamiaru się domyślać o co ci chodzi.. tak jak w poprzedniej notce nie wiedziałam o co chodzi Papieżowi!.
Po 5. pozdrawiam serdecznie :-)

Dodaj komentarz