lip 07 2005

awans


Komentarze: 4

Dziś krótko, bo mam ostatnio dużo spraw do załatwiania i w ogóle chwili w samotności, żeby notę napisać brak...

Zanotowałem awans w hiereachii zawodowej. Z bezrobotnego (niezarejestrowanego, mówię o stanie faktycznym) stałem się zatrudnionym "na czarno" cieciem (z dodatkowym przykazaniem bycia dyspozycyjnym). Tata nakazał mi pilnować pomieszczenia w którym trwa remont w celu uczynienia z niego kawiarni (w firmie, w której pracuje), a że jest to pomieszczenie nie zamykane, ludziska się kręcą w pobliżu no to ktoś musi mieć na to oko. Dostanę za to jakieś pieniądze, więc w sumie jestem happy. Czego będę pilnował? Np. "chłodziarki podblatowej, 85 cm" oraz "chłodziarko-zamrażarki", do zakupu któych zostałem wczoraj upoważniony. Jeździłem więc po Łodzi dokonując porównania modeli pod kątem ceny,zużycia energii,pojemności,jakości,upustów,transportu itp. itd. Na całe szczęście moje kochanie mi towarzyszyło i było to nawet zabawne, bo pewnie kiedyś będziemy robić to samo do naszego domu/mieszkania (ojej, widzę zgubny wpływ czytania bloga on_the_edge ;-) Dodatkowy plus jest taki, że w pomieszczeniu, którego mam strzec są dwa super odwalone stoły bilardowe i mogę sobie zaprosić kogoś i grać za free :D  (ale kurczę póki co jakoś chętnych brak... pewnie się skończy na grze samemu ze sobą i lekturze książek).

Acha, a na koniec się pochwalę tekstem, który rzuciłem wczoraj spontanicznie. Rys sytuacyjny: 21.15, już się ściemnia, stoję z moim kochaniem na przystanku, czekając na Jej transport do domu. W pobliżu kręci się jakiś facet. Na oko 50 lat, dresowa bluza i stare dżinso-sztrukso-niewiadomoco w zupełnie nieprzystających kolorach a na głowie czapeczka z daszkiem zasłaniająca nieco twarz (i równie nieprzystającym kolorze). Niedogolony... no menel raczej po prostu. Podjeżdża autobus MPK i ludziska zaczynają się pakować. Facet też, ale tak z tyłu, a potem stanął przy samych drzwiach i lustruje współpasażerów. I teraz dialog (gdzie MK - moj kochanie, J - ja):

MK-Zobacz, to na pewno kieszonkowiec. J-(też tak troche podejrzewając, ale chcę się podroczyć, poza tym nie można tak oceniać po wyglądzie) Nie, no co Ty. MK-Na pewno tak. J-Misiu,jesteś uprzedzona, bo facet był niechlujnie ubrany. MK-Kieszonkowiec, bo tak się ocierał o tych ludzi jak wsiadał. Albo kanar!  J-Ocierał się? I zaraz kanar? A może tylko zboczeniec. :-D

chandler : :
11 lipca 2005, 03:20
ja bym pograla, jakoze grac wcale nie umiem, to sam na sam by wstydu nie bylo, hehe
cici
07 lipca 2005, 18:34
tylko? :D ja bym powiedziala ze az
07 lipca 2005, 14:38
No to niezła praca, w sumie obowiązki zerowe, dodatkowe korzyści i jeszcze kasa. Nieźle się ustawiłeś. Ale to może faktycznie był jakiś zboczeniec? Ludzie w tej Polsce to myślą, że tylko złodzieje istnieją :)
07 lipca 2005, 11:40
hehehe.. ja tam bym obstawiała raczej, że facet się ocierał tylko dlatego, że nie mógł się na nogach utrzymać.. do tego nie spotkałam się zeby kanar się ocierał o ludzi.. zboczeniec już bardziej ;P < znam nawet jednego ;p>
A jesli chodzi o bilard.. to ja jestem chętna... :P szkoda tylko, że w Łodzi miszkasz! :/
< piona > wspólniku!! =)

Dodaj komentarz