"Bombowy" weekend :)
Komentarze: 0
Życie dopisuje kolejne historie do mojej notki nt miasta Łodzi :) W piątek centrum sparaliżowane z powodu "bomby" (czytaj reklamówka z kupą papieru i spinaczami, czy coś w tym stylu). W sobotę sukces większy - udało się wykopać prawdziwą bombą lotniczą (znów Piłsudskiego wyłączona na parę godzin + ewakuacja np.Galerii Łódzkiej - to się ludziska ucieszyli). Jak widać nie ma się jak nudzić w naszym mieście. Co do mnie to ja też w weekend nie nudziłem się zbytnio. W piątek zupełnie niespodziewanie udałem się w miłym gronie na mecz Ligi Światowej siatkówki Polska-Grecja. Co prawda bilety przepłacone u konika, miejsca kiepskie ale atmosfera, emocje i wynik jakoś to wynagrodziły :D Jak te prawie 10 tysięcy osób ryknęło hymn to aż mi ciarki przeszły po plecach (serio!!), kto był kiedyś to wie o czym mówię, a kto nie był raczej nie zrozumie, jeśli sam nie doświadczy. W sobotę Polska też wygrała (tym razem do zera) + reprezentacja piłkarska tak samo więc humor dopisywał (a poprawił go jak zwykle Darek Szpakowski - geniusz mikrofonu, człowiek, który z tą swoją poetyką ględzenia o niczym mógłby śmiało startować w konkursie na wieszcza :)
Wieczorem kino i film "A lot like love" ("Zupełnie jak miłość") - ani nie rozczarował ani nie olśnił, parę momentów bardzo zabawnych, ale końcówka do przewidzenia 20 minut przed co najmniej.
A teraz, po tym miłym okresie czasu znów dopadł mnie poniedziałek i "przemiła" perspektywa notatek z zobów... ech...
Dodaj komentarz