ciamajda
Komentarze: 2
Ciamajda czyli ja. Od małego nie znosiłem przechodzenia przez ogrodzenie. Nigdy nie byłem jakoś super sprawny, gibki itd. i nie szło mi to tak sprawnie jak rówieśnikom co rodziło czasem uśmiechy prowadzące do jeszcze większej niechęci i rozlicznych kompleksów (leczyłem się, ale oko nadal lata... ;-) O fakcie rozdarcia spodni o drut kolczasty nie wspomnę... No więc dziś zostałem niejako zmuszony przeżyć swą traumę na nowo. Odwiedzałem babcię na działce, a prócz niej przebywa tam daleka ciotka oraz brat cioteczny (od IX idzie do gimnazjum) oraz pies. Przebywała też piłka, ale nieszczęśliwym trafem znalazła się u sąsiadów (wyjechanych od początku miesiąca). Jak się okazało nie był to pierwszy taki przypadek i wujek Jacek (ojciec w/w brata ciotecznego) umie przechodzić na drugą stronę przez siatkę i w ogóle jest połączeniem He-Mana z Supermanem... A że mogłem się spodziewać że relacja zostanie puszczona w rodzinie dalej + towarzyszyło mi moje kochanie (przed którym nie mogę wyjść na totalnego ofermę, nie?) postanowiłem również zostać super bohaterem. Po siatce się nie dało. Po pierwsze mam duże stopy (numer buta 45/46) i za chiny ludowe nie wetknę ich w te drobne otwory, a jak już znalazłem inny punkt zaczepienia przy słupku to siatka się nieco zatrzęsła (ma się te wagę), co ostatecznie zniechęciło mnie do tej drogi. Udało się natomiast przez bramę (klamka to bardzo użyteczny przedmiot przy wspinaczce - można na niej postawić nogę). Problemem okazało się zejście (dwukrotne) z bramy na dół. Niestety skok był jedynym skutecznym, ale zarazem bolesnym wyjściem (me cudne czerwone buciki mają jak się okazało cholernie cienkie podeszwy, co w zetknięciu z betonem wylanym po obu stronach bramy niekoniecznie stanowi ich zaletę...). I teraz powiem jeszcze tylko jedno - AUUUUU :-/
Ostatnio szłam do Ani na działke, niestety ta wzięła złe klucze do furtki więc byłyśmy zmuszone przechodzić przez poltora metrowy plotek, mialam klapki co utrudnialo mi to zadanie. Skonczylo się tak ze zawisla z jedno nogą na jednej tronie z drugą na drugiej, a w krok wbijal mi się drut kolczasty.. to bylo przezycie :/..
Udało się jednak nam przejsc.. :D no ale pozniej trzeba bylo wyjsc z dzialki..
powiedzmy ze tak samo się skonczylo jak za pierwszym razem.. tylko dodatkowo.. podarlam sobie spodnie :/
Widzisz nie jestes sam w tych klockach :D
Dodaj komentarz