Archiwum czerwiec 2005, strona 1


cze 20 2005 słowotok
Komentarze: 4

Piątkowy najazd Hunów (czytaj rodziny bliższej i nieco dalszej) udało się mi przetrwać bez strat własnych. Szczęśliwie wyszło tak, że miejsc przy stole było akurat dla gości, ale ja już się nie zmieściłem. Mogłem więc spokojnie siedzieć w ostatnim pokoju z kuzynem (którego drugi raz w życiu na oczy widziałem - lat 17) i oglądać siatkówkę. Na mojego brata (ten sam rocznik co kuzyn) nie było co liczyć, bo wrócił właśnie z 3 dniowego wypadu do Zakopca, więc musiał uzupełnić dzienną dawkę kompa ;-) Zresztą on i tak żadnego sportu nie lubi (od miesiąca próbuję go namówić żeby się wybrał ze mną na kosza albo basen, ale to zadanie niewykonalne - coś jak ja z nauką ;-) Olbrzymim plusem było to, że uniknąłem zgrai ciotek co to mnie widzą raz na kwartał albo rzadziej i zasypują gradem określeń i pytań na których wysłuchiwanie niekoniecznie mam ochotę. No sami wiecie : "A tititi bobasku..." "Aleś Ty wyrósł..." "A jak tam narzeczona..." itp. itd. Trochę przesadzam, ale tylko trochę.

W sobotę na koszu było bardzo fajnie. Grało mi się dobrze i to nie tylko w obronie, ale też nieco w ataku. Większości z Was nic to oczywiście nie powie, ale może ktoś z mniejszości się uśmieje czytając więc powiem tylko, że Adidas dobrał sobie Ryśka, Śliwę i Tośka, co nie zmienia faktu, że Ja, Łukasz, Adidas junior i Danek (znacie to określenie - "niebezpieczny zawodnik, może trafić z każdej pozycji"? Danek to żywe zaprzeczenie, może z każdej pozycji spudłować :) daliśmy im łupnia w pierwszej 20tce. Potem było gorzej, ale zrobiliśmy transfer w celu wyrównania składów i już całkiem dobrze się skończyło. Co najważniejsze szyi nie uszkodziłem :)

A wieczorkiem bardzo miła imprezka urodzinowa u koleżanki w Łowiczu. Żarcia potąd. No i dawno nie było okazji i towarzystwa, żeby się wódeczki napić w większych ilościach (szkoda tylko, że Monika nie wie, że przydaje się ją wcześniej włożyć do zamrażalnika...). W dodatku przywiozła ze sobą koleżankę z Berlina - Charlotte (Francuzka), którą rozpijaliśmy (trzymała się dzielnie). W ogóle to bardzo pozytywnie ją odebrałem, uśmiechnięta, chciała się bawić (a przecież obcy kraj i ludzie) no i wbrew stereotypom o żabojadach bardzo sprawnie mówiła po niemiecku i angielsku więc problemów z komunikacją nie było. Atrakcją główną był jednak niespełna półtoraletni Jaś, syn koleżanki Moniki, który został ubrany w "dorosły" sweter i biegał po ogródku z rękawami w okolicach pięt. No faaaajne są takie małe dzieci (hmmm, a może by tak własne? :-) Wyjazd naprawdę pozytywny, bo się bałem, że nudno będzie (jak to bywa, gdy się miesza towarzystwa), a nawet tańce były (no ale to zasługa piszącego te słowa DJ'a :-P Co jak co, ale muzę zawsze jakąś fajną wezmę/wybiorę.

Piszę dopiero teraz, bo wczoraj z tego Łowicza odwiozłem moje słonko do domu i tam zostałem do późnego wieczora. Wypróbowaliśmy jak działa ciasto do pizzy firmy Knorr. Działa smacznie :) Poza tym myślę, że i tak nie pisałoby mi się dobrze ze względu na hałas wytwarzany przez klawiaturę... (nie będę mieszać alkoholi... nie będę mieszać alkoholi... nie będę... itd.).

P.S. Szkoda Tomek, że nie pojechałeś, żałuj. Ale może chociaż te wieczorno-nocne rozmowy telefoniczne pozwoliły Ci poczuć klimat. (Jak jesteś w taktaku dłuuuuużej!!!)

chandler : :
cze 17 2005 niezrozumiałe
Komentarze: 3

Mało skrobię bo trochę zalatany jestem. Dziś o 18 jest msza w drugą rocznicę śmierci mojego dziadka, a potem przychodzą goście na kolację (tzn.rodzina bliska [w większości] i trochę dalsza [w mniejszości]). Niezrozumiałe jest dla mnie to co zobaczyłem (a raczej czego nie zobaczyłem) na cmentarzu, na grobie. Brak kwiatków, które stały już 3 tygodnie i zostały pokapane woskiem. Czyli ukradł je ktoś po to, żeby postawić na innym grobie. Ja rozumiem, że komuś może być przykro, że go nie stać na kwiatki, ale czy ten zmarły byłby szczęśliwy z faktu, że na jego grobie kradzione stoją. Moim zdaniem tu nie chodzi o oddanie jakiejś czci tylko o pokazanie "no proszę, na grobie, o który ja dbam też kwiatki stoją!! widzicie? widzicie?". Taki swoisty "wyścig szczurków", konkursik na "najładniejszą dekorację mogiły". I to chyba przeraża mnie najbardziej. Bo z tych wszystkich bukiecików, wieńców, zniczy to te osoby najbardziej potrzebują modlitwy... [*]

P.S. Wbrew protestom i naciskom wpływowych środowisk ;-P serdecznie chcę na blogu pogratulować Kasi (znanej także "działkowiczom karciarzom" jako KK) tytułu magistra!! Niedługo znów świeża dostawa... :)

chandler : :
cze 17 2005 Unia Europejska w XXI wieku
Komentarze: 3

[operator]: Dziękujemy, że wybrał pan naszą pizzerię. Czy mogę prosić o  pański numer EUROPESEL? 
[klient]: Dzień dobry Chciałbym złożyć zamówienie. 
[o]: Czy mogę najpierw prosić pański numer EUROPESEL ? 
[k]: Mój EUROPESEL, tak.... już ..chwileczkę...to jest  2165052031412341123221854332223. 
[o]: Dziękuję, panie Nowak. Widzę, że mieszka pan przy ulicy Żytniej 14,  a  pański numer telefonu to 56320302. Numer telefonu w pańskim biurze to  54356326, a numer pańskiej komórki to 88234924 Z którego numeru pan  dzwoni? 
[k]: Co ? Dzwonię z domu. Skąd pan ma te wszystkie informacje ? 
[o]: Jesteśmy podłączeni do Systemu, proszę pana. 
[k]: (wzdychając) A... tak... Chciałbym zamówić dwa razy waszą Pizzę Samo Mięcho. 
[o]: To chyba nie jest dobry pomysł, proszę pana. 
[k]: Co pan ma na myśli? 
[o]: Proszę pana, w pańskiej kartotece medycznej jest napisane, że ma pan  za  wysokie ciśnienie i ekstremalnie wysoki poziom cholesterolu. Twój  Narodowy  Opiekun Zdrowia nie zezwoli na takie niezdrowe zamówienie. 
[k]: Cholera. To co pan proponuje? 
[o]: Może pan spróbować naszej niskotłuszczowej Pizzy Sojowej. Z pewnością panu zasmakuje!
[k]: Czemu pan sądzi, że mi to zasmakuje? 
[o]: Wypożyczał pan w zeszłym tygodniu "Sojowe przepisy kulinarne" z  biblioteki, dlatego właśnie to panu zasugerowałem. 
[k]: Ok, ok. Proszę więc dwie rodzinne. Zaraz podam panu numer karty  kredytowej. 
[o]: Obawiam się, że będzie pan musiał zapłacić gotówką, bo przekroczył pan limit na koncie karty kredytowej. 
[k]: No to skoczę do banku tu obok i przyniosę gotówkę zanim wasz kierowca dostarczy pizzę. 
[o]: Pańskie konto czekowe, również jest już wyczerpane. 
[k]: Nieważne. Po prostu przyślijcie pizzę, mam już gotówkę gotową. Jak długo to zajmie? 
[o]: Obawiam się, że około 45 minut, gdyż mamy teraz dużo zamówień. Chyba, że jeśli chce pan jechać po gotówkę, to po drodze sam pan podjedzie po zamówienie. Jednakże wożenie pizzy motocyklem może być ryzykowne. 
[k]: Skąd u diabła pan wie, że jeżdżę na motorze ?! 
[o]: Pisze tutaj, że oczekuje się na pana z pierwszą wpłatą na samochód. Ale motocykl ma pan już spłacony. 
[k]: !!#@#^&_@!! 
[o]: Radzę uważać co pan mówi. Ma pan już przecież kolegium za obrażenie policjanta w lipcu 2006 roku oraz wyrok za opowiedzenie nietolerancyjnego dowcipu o nekrofilach. 
[k]: (Milczenie) 
[o]: Czy chce pan coś jeszcze ? 
[k]: Tak, mam kupon na darmowe dwa litry coli. 
[o]: Przykro mi, proszę pana, ale nasz regulamin zabrania podawania coli cukrzykom ...........

chandler : :
cze 16 2005 film, rozmowa, plany na sobotę
Komentarze: 3

Oglądałem "Skazanych na Shawshank". Znowu. Nie wiem który raz. Kocham ten film. Jakbyście mnie zapytali o mój ulubiony i miałbym czas się zastanowić to pewnie podałbym właśnie ten tytuł. To jeden z tych przypadków gdy obraz dorównuje książce. Choć jest ona tak świetna, że sztuką byłoby ją popsuć. Jest to opowieść pełna optymizmu i nadziei, ale nie podanej w nachalny, przesłodzony sposób. Nie pomija niemiłych wątków (np. problemów z "siostrami", ale odsłania je delikatnie, z takim hmmm...niedopowiedzeniem, gdy kamera znika za rogiem).I pokazuje taką przyjaźń o której można marzyć. Taką, w której można sobie powiedzieć wszystko i nie obawiać się odtrącenia...

Rozmawiałem dziś ze znajomą. Spotyka się z chłopakiem. Dowiedziałem się dziś, choć trwa już to około 2 miesięcy. Bała się mojej reakcji (poniekąd słusznie), bo on ma kogoś. W dodatku to nie pierwszy taki jej przypadek (nie, nie w życiu... w tym roku !!!!). Nie pochwalam zdecydowanie tego. Sam cierpiałem nie tak dawno z takiego powodu. I czasem rozmawiając z nią na tematy związków, seksu itp. stwierdzam, że chyba pochodzę z innej planety. Nie wierzę, że winna jest tylko jedna osoba. Co z tego, że ona nie ma nikogo i to on zdradza?? Ona o tym wie i godzi się na to. Luźna znajomość bez zobowiązań... kolejna... Martwię się o nią. Robi krzywdę, jemu, bardziej tamtej dziewczynie i również sobie. Może nie teraz, ale kiedyś może trafić na kogoś na kim będzie jej zależeć bardzo. A potem może się okazać, że znajdzie się po tej drugiej stronie barykady. Napatoczy się jakaś dziewczyna (dajmy na to "ruda") i co? Złość, bezsilność, rozgoryczenie, nienawiść. Poza tym jest młodą, inteligentną, atrakcyjną osobą. Stać ją na więcej, a nie taki związek, o którym sama mówi, że "nic z niego nie będzie". To po co to ciągnąć? Ani jej tak nie zależy, ani on tego wart. Skoro zdradza tamtą może to zrobić ponownie. Ale nie o tym w zasadzie miałem pisać. W rozmowie padło zdanie, które mnie poruszyło trochę w środku. Coś w stylu: " Faceci są gorsi. To on kogoś ma, ja nie mam zobowiązań". No i tak się zacząłem zastanawiać czy faceci są gorsi. Bo ja nie znam osobiście przypadku, żeby kumpel kumplowi "podebrał" dziewczynę, a koleżanka koleżance faceta i owszem... A jak Wy myślicie? Jakieś doświadczenia?

Zaczyna się nowela robić więc kończę i idę spać. Powiem tylko jeszcze, że w sobotę jadę z A. na urodziny do koleżanki, która przyjeżdża na weekend z Berlina (Socrates). Jutro może prezent kupię. Ćwierć wieku, nono... Teraz to już z górki ;-P    Grill ma być, mniam :D

chandler : :
cze 14 2005 kto?? no kto??
Komentarze: 4

Kurza stopa, ktoś mnie musi nie znosić. I to tak na poważnie. Jakieś 3 godziny temu zaczęła mnie boleć szyja i za nic nie chce przestać. I zastanwiając się skąd mi się to wzięło (a naprawdę porządnie daje w kość) doszedłem do wniosku, że to ani chybi voodoo. I to takie ze złością (bez czekoladki na końcu jak w reklamie). Ktoś metodycznie wbił w uosabiającą mnie figurkę szpilkę i nie chce wyjąć... :( Wysmarowałem się z pomocą mamy jakimś kremem ale na niewiele się to zdało. Mam nadzieję, że ta mściwa istota (komu ja się tak naraziłem?? hmm??) spasuje i ból minie jak ręką (a raczej szpilką, hehe, odjął). Ironiczne to jest, bo dziś w ramach bycia miłym wysłałem paru osobom smsa tak bez okazji. Niektórzy odpisali, inni nie, ale i tak paru osobom poprawiłem humor. Sobie przy okazji też.

Cytat na dziś: "Szukajcie, a znajdziecie" Mt.7,7 (Pismo Święte o google :-)

pozdrawiam wszystkich, a szczególnie tych od "porannej prasówki"...

chandler : :