Najnowsze wpisy, strona 4


sie 19 2005 alterglobalistka?
Komentarze: 3

Anty czy też jak kto woli alterglobaliści mają szansę powiększyć swe szeregi o moją rodzicielkę. Czemu? Służę wyjaśnieniem. W naszej kamienicy miał przedwczoraj miejsce wyciek. Na ścianie pojawiła się plama, panowie specjaliści podejrzewali pęknięcie rury. Dodatkowo u nas w domu nawaliła spłuczka od toalety więc trzeba było używać miednicy. Na okres sprawdzania czy pękła (rura) oraz naprawy spłuczki zostało nam przykazane aby nie spuszczać wody. Cóż jednak zrobić gdy potrzeba przyszpili (a tak stało się z moją mamą)? Poradziłem jej wizytę w pobliskim McDonaldzie. Mamunia bez zwłoki się tam udała, ale wróciła nieszczęśliwa po kilku minutach z informacją, że toaleta tylko dla klientów, a na drzwiach wprowadzono klawiaturę numeryczną (kod uzyskiwało się po złożeniu zamówienia-umieszczają go na paragonie). Odstawszy kilka minut w kolejce z zamiarem zakupu czegokolwiek, np.małej coli mamcia stwierdziła, że jest ona za długa (tzn. kolejka nie cola ;-) i wróciła na łono rodzinnego domu gdzie dzielnie wytrwała jakoś (spacer pomógł czy co? ;-) Wycwanili się swoją drogą w tym McDonaldzie, nie ma co...

chandler : :
sie 14 2005 Urzędy, wakacje w mieście i inne różności...
Komentarze: 4

Czas od powrotu do teraz mijał mi na bieganiu po urzędach (ZUS - brrrr, US - brrrr), biurach, hurtowniach i zbieraniu świstków, oddawaniu świstków, kupowaniu świstków i odbieraniu faktury coby mieć szanse odzyskać własne (niewielkie na szczęście) pieniądze. Bez przesady - nie było tak źle, ale dość hmmm... upierdliwie ?? (to chyba dobre słowo). No cóż tata na urlopie, a ktoś to musiał zrobić. Poza tym coś tam niby notatki czytam, ale jeszcze nadal bardziej wakacjuję. Byłem np. z kochaniem w kinie na "Pan i pani Smith". Mnie się tam taki czarnawy humor podoba, niech sobie inni mówią co chcą. Pewnie, że przesadzili z ilością wybuchów i innych takich. Ale ten dialog w vanie... "A mówiłem, że widziałem twojego tatę w TV..." :-D Poza tym smażymy sobie placki ziemniaczane w ilościach hurtowych i do tego robimy sos jogurtowo-ogórkowo-czosnkowy. Pychaa !!! Wróciła też z Socratesa koleżanka i było sympatyczne spotkanie w pubie Camelot (nieznane mi wcześniej miejsce, ale fajne, studenci złotówka na lanym piwie taniej - za okazaniem legitki). Co prawda wąskie grono, ale zawsze miło spędzić czas grając w darts (rzutki) albo słuchając przezabawnych angdotek o podróży Berlin - Łódź pociągiem z 7 przesiadkami. No i ten spokój w domu (brat na obozie, rodzice też wyjechani)... Lodzio-miodzio :D Ale wszystko co dobre się kończy i czas do nauki bo kampania wrześniowa (bynajmniej nie wyborcza) coraz bliżej... :(

chandler : :
sie 14 2005 Uzależnieni
Komentarze: 7

Czyli Tomek, Radek i ja. Poprzedni weekend znów w męskim gronie, "zmarnowany" (?) m.in. na naszą rywalizację w lidze włoskiej :P Tu obserwacja - jak któryś przegrywa (na razie Radek) to kombinuje jakby tu się znów najszybciej spotkać i się "odkuć". Efekt taki, że przychodzą potem smsy, że niby długi weekend, że dużo czasu, że może by tak... No i co? I ostatecznie lądujemy na kilka godizn u Tomka z 3 kompami i zapasem żarcia :) Pozdrawiam serdecznie wszystkich graczy w cokolwiek oraz uzależnionych od przeróżnych rzeczy. W sumie jak powiedziała mama Tomka (przemiła osoba, chodząca dobroć) "lepsze takie uzależnienie niż inne". I tej wersji będziemy się trzymać do końca :)

chandler : :
sie 14 2005 Pogłoski
Komentarze: 2

Pogłoski o porwaniu mnie przez kosmitów są zdecydowanie przedwczesne i przesadzone :) Po prostu jakoś tak wyszło, że dopiero teraz się zabieram za uzupełnianie zaległości na blogu.

Po pierwsze wyjazd w Tatry z moim słoneczkiem był bardzo udany. Nie przeszkodziło nam w tym również takie prawdziwe (dosłowne, że tak powiem) słoneczko, które przez pierwsze 3 dni starało się utrudnić wszelkie próby wypadów w góry, dolinki i spacerki po okolicy. Pierwszego dnia spiekliśmy się na amen (zwłaszcza w okolicach karczków :) a potem nie było wcale lepiej. Pokój mieliśmy na poddaszu - duchota nieprzeciętna, chłodno zaczynało się robić około 22 (no może nei do końca tak chłodno, hehe :-D W sobotę nasi znajomi górale-gospodarze zaprosili nas na grilla z alkoholem co zaowocowało tym, że niedzielę spędziliśmy leeeeeniwie. Zresztą właśnie w niedzielę zaczęło padać i kropiło aż do czwartkowego wyjazdu mniej lub bardziej. Okazało się, że moje buty do chodzenia po górach się jednak nie do końca do tego celu nadają i poobcierały mi nóżki w typowych (pięta) i mniej typowych (małe palce u stóp - są zdecydowanie za wąskie) miejscach do krwi... Cóż jeszcze? Zakupiłem trochę oscypków i podarki dla rodzinki (m.in. bardzo fajną koszulkę dla brata - jak się zgodzi to wrzucę tu jego zdjęcie w niej). Jakby ktoś się wybierał do Bukowiny T. to polecam pensjonat "Krystyna" - Długa 7, naprzeciwko nowego kościoła :) Można się też wybrać na spacery po okolicy - na Litwinkę albo pod most na Białce (szczególnie gdy upały szaleją) - rzucanie kamieniami do rzeki to fantastyczna zabawa na gorące dni ;-P Acha i jakby ktoś chciał smacznie zjeść to w Bukowinie może być "U Michałków" (naprzeciwko poczty), a w Zakopanem "Żabi dwór" (jakieś 150 m w dół od wejścia do TPN do Doliny Strążyskiej).

Jadąc "tam" zjechaliśmy z A4 na Chrzanów i dalej Zator, Wadowice, Suchą Beskidzką, Zawoję, Jabłonkę i Czrny Dunajec. Tłok mniejszy i śliczne widoki (szczególnie Przełęcz Krowiarki, choć zimą chyba zbyt duży hardcore). Zatrzymaliśmy się w Wadowicach, aby zwiedzić dom Ojca Świętego - razem z nami wparowała tam m.in. jakaś azjatycka wyczieczka :) No i skonsumowaliśmy po kremówce, mniam.

A jadąc z powrotem zajrzeliśmy do Ikei w Krakowie. Kupiłem solidną szklankę do piwa/soku za 2 złote, parę pierdółek do domu, a poza tym zaczęliśmy dyskusję o gustach meblowych (no wiecie, tak przyszłościowo jakby co). Wygląda na to, że w gustach się różnimy nieco, ale oboje jesteśmy zdolni do negocjacji więc szanse na porozumienie są.

A teraz kończę tę notkę i piszę kolejną.

chandler : :
lip 27 2005 Dowcip na poprawę humoru
Komentarze: 4

Mam suskrybcję na stronie www.rechot.com i codziennie wysyłają mi na maila jeden dowcip. Poziom jest bardzo zróżnicowany, niektóre są beznadziejne, inne z taaaaaaką brodą, ale czasem trafi się coś extra (ostatnio poziom jakby się podniósł) jak (wg mnie) to:

98-letni staruszek przychodzi do lekarza na badania kontrolne. Lekarz pyta go o samopoczucie, na co staruszek odpowiada:
- Nigdy nie czułem się lepiej. Mam 18-letnią narzeczoną. Jest w ciąży i wkrótce będziemy mieć syna.
Doktor myśli chwilę i mówi:
- Niech pan pozwoli, że opowiem panu pewną historię: Pewien myśliwy, który nigdy nie zapominał o sezonie myśliwskim, wyszedł raz z domu w takim pośpiechu, że zamiast strzelby wziął ze sobą parasol. Kiedy znalazł się w lesie, z krzaków wyszedł ogromny niedźwiedź. Myśliwy wyciągnął parasol, wycelował w niedźwiedzia i wypalił. I wie pan co
stało się potem?
- Nie - odpowiada staruszek.
- Niedźwiedź padł martwy jak kłoda.
- Niemożliwe! - wykrzyknął staruszek. - Ktoś inny musiał wystrzelić!
- I do tego punktu właśnie zmierzałem.

chandler : :